Czy poszkodowani w wyniku wypadków komunikacyjnych wyłudzają od ubezpieczyciela sprawcy zadośćuczynienie z tytułu powstałego urazu biczowego odcinka szyjnego kręgosłupa ?

Strona główna Porady prawne

Bartosz Kowalak

22 sierpnia 2021

LillyCantabile / Pixabay

Często prowadząc sprawy osób poszkodowanych w wyniku wypadku samochodowego na skutek którego doznały urazu smagnięcia biczem, czyli inaczej urazu typu Whiplash, spotykam się z ich stwierdzeniem ,po zapoznaniu się  przez nie z decyzją zakładu ubezpieczeń, na podstawie której  przyznano odszkodowanie w rażąco niskiej wysokości lub też w ogóle odmówiono odszkodowania, iż w ocenie ubezpieczyciela uznano ich za symulanta albo nawet osobę, która chce wyłudzić nienależne odszkodowanie.

Zakłady Ubezpieczeń zdają się więc twierdzić, iż jedynym celem zgłaszanych roszczeń przez osoby poszkodowane w wypadku, którego skutkiem jest dystorsja odcinka szyjnego kręgosłupa jest faktycznie uzyskanie nienależnego zadośćuczynienia. Idąc dalej pewnie gdyby nie możliwość uzyskania odszkodowania, to urazy takie nie byłyby w ogóle zgłaszane lub w ogóle medycyna zapomniałaby o urazie biczowym, inaczej WAD i zniknął by on z podręczników neurologii i ortopedii.

Być może faktycznie znajdą się osoby, które chciałyby wykorzystać fakt, iż na zdjęciu wykonanym metodą RTG i MRI nie widać żadnych zmian urazowych i jedynie poprzez odpowiednie skarżenie się, chodzenie po lekarzach i utyskiwanie można wychodzić sobie odszkodowanie.

Nie sądzę jednak aby miało to miejsce w Polsce.

W chwili obecnej tak naprawdę mało osób w ogóle wie o czymś takim jak uraz biczowy, czyli uraz smagnięcia biczem – to po pierwsze.

Po drugie w polskich realiach, aby  w ogóle móc się starać o tego typu zadośćuczynienie należałoby włożyć sporo wysiłku i pieniędzy. Co przy wysoce niepewnym rezultacie i raczej relatywnie niewielkich odszkodowaniach za uraz biczowy, w porównaniu z zadośćuczynieniami zasądzanymi w sytuacji innych wypadków byłoby raczej mało opłacalne.

Dla przypomnienie trzeba dodać, iż aby wykazać fakt powstanie urazu biczowego trzeba udać się na SOR, czyli Szpitalny Oddział Ratunkowy, gdzie przeprowadzone zostanie badanie RTG, zaś przeprowadzić badanie za pomocą rezonansu magnetycznego, przy obecnych kolejkach z nfz-u najczęściej trzeba zrobić to prywatnie samemu co kosztuje kilkaset złotych.

Konieczne jest także wizytowanie neurologa, czy  psychologa, czyli kolejne koszty.

Tym samym łączne koszty tej „inwestycji” w uzyskanie zadośćuczynienia byłyby niewiele mniejsze jak oczekiwane zadośćuczynienie.

Wydaje się raczej absurdalnym, aby osoba która chciałaby wyłudzać zadośćuczynienie relatywnie niewielkie w porównaniu z zasądzanymi za inne uszczerbki na zdrowiu, inwestowała dość istotne kwoty i czas.

Dlatego też wydaje mi się iż w żaden sposób nie można generalizować, iż w Polsce mamy do czynienia z plagą wyłudzeń odszkodowań za uraz szyi typu biczowego czy też osoby które zgłaszają się z roszczeniem do Zakładu Ubezpieczeń próbują takie odszkodowania uzyskać nieuczciwie.

Co więcej jestem przekonany, iż polityka zakładów ubezpieczeń, które w zasadzie odmawiają wypłacania odszkodowania lub wypłacają w rażąco zaniżonych kwotach jest skuteczna.

Większość osób tak naprawdę zniechęca się do dalszego prowadzenia sprawy przerażona koniecznością prowadzenia procesu sądowego, procesu sądowego skomplikowanego i kosztownego w stosunku do spodziewanych rezultatów i tym samym odpuszczają sobie zadośćuczynienie za uraz biczowy. Smagnięcie biczem jest urazem dotkliwym i poważnym ale nie aż tak poważnym aby w gruncie rzeczy nie można było sobie z nim poradzić.

Co oczywiście nie oznacza, iż także ten ból i cierpienie nie wymagałby przyznania należnego zadośćuczynienia.

Dlatego też moim zdaniem w Polsce w ogóle nie można mówić o czymś takim jak próby wyłudzenia zadośćuczynienia na uraz biczowy. Natomiast można mówić o celowej, nieuczciwej polityce ubezpieczycieli, którzy uraz biczowy traktują w szczególny sposób: tj. wszelkimi sposobami odmawiają wypłaty odszkodowania.