Odmowa wypłaty zadośćuczynienia z uwagi na brak trwałego uszczerbku na zdrowiu

Strona główna Porady prawne

Bartosz Kowalak

6 października 2020

Doznanie przez poszkodowanego obrażeń ciała na skutek wypadku zdarza się nierzadko.
Zasadniczo w takiej sytuacji sprawa z punktu widzenia odpowiedzialności za skutki takiego wypadku z OC jest dość klarowna. Krzywda jest ewidentna i raczej trudno sobie wyobrazić aby uznając swoją odpowiedzialność zakład ubezpieczeń odmówił wypłaty zadośćuczynienia.

Inną kwestią jest jednak jego wysokość.

Może zdarzyć się, że doznane obrażenia nie będą aż tak dotkliwe pod względem zdrowotnym. Poszkodowany może doznać wstrząśnienia mózgu, skręcenia mięśni szyi, czy po prostu być solidnie poobijanym. W takiej sytuacji po pewnym czasie w zasadzie wraca do zdrowi i może funkcjonować w pełni jak przed wypadkiem.

W tym momencie pojawia się istota problemu, bowiem nie zawsze wypłata zadośćuczynienia przynajmniej dla ubezpieczycieli jest taka oczywista.  Dochodzi często do wydania przez Zakłady Ubezpieczeń decyzji odmawiającej wypłaty zadośćuczynienia lub też zaproponowania osobie poszkodowanej zadośćuczynienia w rażąco niskiej kwocie wskazując, iż nie zaistniał w jej przypadku trwały uszczerbek na jej zdrowiu.

O ile faktycznie z tą argumentacją ubezpieczyciela należy się zgodzić, zaś biegli którzy ewentualnie badaliby takiego poszkodowanego również orzekliby o zerowym uszczerbku na zdrowiu, to w żaden sposób fakt doznania szkody/krzywdy w mniejszym rozmiarze nie oznacza, iż szkody tej nie ma.

W takiej sytuacji pozostaje nam oczywiście droga sądowa. Wydaje się, iż dobrze szacując szkodę warto także zrezygnować z opinii biegłego, która raczej zagrałaby na niekorzyść poszkodowanego i zdać się na osąd sędziego rozpoznającego sprawę. W naszej  Kancelarii tego typu spraw, czyli klient poobijany z sińcami i ustępującymi bólami, prowadziliśmy co najmniej kilkanaście. Wychodząc z roszczeniem od dwóch do kilkunastu tysięcy złotych- w zależności od stanu faktycznego.

Co ciekawe większość tych spraw kończyła się ugodą. Dla zakładu ubezpieczeń sprawa o 2-3 tysiące złotych nie jest warta zaangażowania całego batalionu prawników i ponoszenia dalej idących kosztów.

Tak więc w zasadzie nie ma żadnych ograniczeń w intensywności uszczerbku na zdrowiu, które mogłyby stanowić przeszkodę dla dochodzonego roszczenia.