Nie ulega wątpliwości, iż najpowszechniejszą przyczyną powstawania urazów i uszczerbku na zdrowiu osób poszkodowanych w obecnych czasach są wypadki samochodowe. Ich cechą charakterystyczną jest to, iż w większości przypadków zanim nawet poszkodowany zacznie starać się o zadośćuczynienie czy odszkodowanie, już wiadomo kto jest sprawcą wypadku.
Tym samym pełnomocnik, który w imieniu Klienta kieruje sprawę do zakładu ubezpieczeń, czy do sądu z pozwem o zapłatę zadośćuczynienia nie musi wykazywać zasady odpowiedzialności drugiej strony.
Zatem spór, jaki toczy się między stronami dotyczy tylko zakresu wysokości należnego poszkodowanemu zadośćuczynienia.
Trochę inaczej wygląda sytuacja w sprawach, gdzie zasada odpowiedzialności jest podważana. Mając na uwadze doświadczenie w tego typu sprawach o odszkodowanie można wskazać, iż taką kategorią spraw odszkodowawczych są wszelkiego rodzaju wypadki typu: potknięcie się na chodniku, upadek na śliskiej jezdni, przewrócenie się o porzucony na drodze przedmiot czy upadek na wadliwie zbudowanych schodach.
Takie obiekcje i okoliczności podlegające kwestionowaniu natychmiast wykorzystują zakłady ubezpieczeń, oczywiście na niekorzyść poszkodowanego, po to aby wydać decyzję odmowną. Ubezpieczyciele wiedzą bowiem, iż sprawa jest dyskusyjna i po pierwsze nie wszyscy się na proces zdecydują, po drugie, w niektórych sprawach być może wygrają.
W tego typu przypadkach rekomendowane jest skorzystanie z dowodu jakim jest przeprowadzenie oględzin miejsca zdarzenia. Nie zawsze oczywiście jest to możliwe, bowiem nie zawsze mogą sprzyjać ku temu odpowiednie warunki np. śnieg, czy lód może stopnieć, a płyta chodnikowa, która wystawała z ciągu pieszego mogła zostać naprawiona.
Jako przykład można wskazać na sprawę wypadku przed jednym z poznańskich marketów budowlanych. Poszkodowana zdecydowała się wejść do przedmiotowego marketu przez kasę budowlaną. Podczas wejścia, powódka poślizgnęła się na leżących tuż przed wejściem płytach HDF i upadła, w wyniku czego doznała złamania końców dalszych przedramienia lewego i złamania nasady dalszej kości promieniowej i łokciowej.
Market bronił się, iż płyty leżały w namalowanej kopercie oznaczonej jako miejsce załadunku. W konsekwencji jego zdaniem wina leżała w nieostrożnej poszkodowanej.
W toku sprawy jednym z dowodów, które przeprowadził sąd była właśnie wizja lokalna. Co podczas tej wizji udało się zauważyć, to fakt, iż namalowane koperty są namalowane na chodniku prowadzącym do wejścia, na którym to chodniku i na których to kopertach cały czas odbywa się ruch klientów marketu.
Tym samym sąd miał okazję sam na własne oczy zobaczyć, czy miejsce to jest miejscem niebezpiecznym, co było podstawą roszczenia.