Czy można dochodzić zadośćuczynienia za śmierć konkubenta? Analiza na podstawie orzeczeń sądów w Poznaniu

Strona główna Porady prawne

Bartosz Kowalak

19 października 2019

5688709 / Pixabay
Czy można dochodzić zadośćuczynienia za śmierć konkubenta? Analiza na podstawie orzeczeń sądów w Poznaniu

Niejednokrotnie konkubent, pomimo tego, że zgodnie z prawem nie jest członkiem rodziny, jest de facto najbliższą osobą, z którą wspólnie się zamieszkuje i wychowuje dzieci. Śmierć konkubenta jest więc tak samo tragiczna i traumatyczna jak śmierć małżonka. Zwracając się do prawnika, ludzie pytają więc czy w przypadku, gdy doszło do tragicznej śmierci ich konkubenta, mają prawo dochodzić zadośćuczynienia za śmierć najbliższego członka rodziny?

Odpowiedź brzmi tak. Potwierdzają to doświadczenia z naszej kancelarii, jak i wyroki sądów w Poznaniu. Przeanalizujemy więc treść uzasadnień wyroków pod kątem, dlaczego dopuszczalne jest dochodzenia takiego zadośćuczynienia i jakich kwot w takich przypadkach można dochodzić.

Znajduje to potwierdzenie między innymi w wyroku Sądu Apelacyjnego z dnia 1 lipca 2015r. (sygn.. akt: I ACa 1416/14), który to zmienił zaskarżony wyrok i zasądził na rzecz powódki dodatkową kwotę zadośćuczynienia w wysokości 20.000 zł. W uzasadnieniu Sąd wskazał: „Powódka była silnie związana emocjonalnie ze zmarłym, który był dla niej najbliższą osobą, dawał poczucie bezpieczeństwa psychicznego i finansowego. Ma to szczególne znaczenie biorąc pod uwagę nieudane i pełne przemocy małżeństwo powódki. Śmierć konkubenta wywołała naturalny w tej sytuacji proces żałoby – przeżywania istotnej emocjonalnie dla powódki straty. Śmierć konkubenta wywołała u powódki poważny kryzys emocjonalny, który skutkował procesem żałoby. Biorąc pod uwagę silną więź emocjonalną, jaka łączyła powódkę ze zmarłym partnerem, rodzaj ich wzajemnych kontaktów i relacji, nagłość i nieprzewidywalność śmierci konkubenta, a także cechy osobowości powódki, w tym kruchość układu nerwowego, kompetencje interpersonalne kryzys ten miał charakter silnie urazowy. Skutki zdarzenia miały dla powódki charakter długotrwały, gdyż aktualnie obserwuje się jeszcze niezakończony w pełni proces żałoby, co jest stanem patologicznym (naturalny proces żałoby kończy się po ok. 1-1,5 roku). Niewątpliwym czynnikiem łagodzącym skutki żałoby i stymulującym proces prawidłowego przez nią przejścia, jest wsparcie ze strony najbliższych, co było utrudnione, gdyż najbliższe osoby – córka i syn – również przeżywały proces żałoby. Powódka bezpośrednio po zdarzeniu (śmierci konkubenta) i potem powinna skorzystać z pomocy terapeuty. Aktualnie wsparcie psychologiczne ułatwiłoby zakończenie całego procesu.
Fakt, że powódka nie korzystała z pomocy psychologa lub psychiatry nie potwierdza braku objawów zaburzenia pourazowego w okresie po śmierci konkubenta. Możliwości poznawcze powódki utrudniły korzystanie z terapii psychologicznej. Ponadto odległość, którą powódka musiałaby pokonać w poszukiwaniu pomocy wynosi ok. 20 km, co dla osoby nie dysponującej własnym samochodem, stanowiło dodatkowe utrudnienie.
Powódka cierpi na zaburzenia adaptacyjne, rozumiane jako stany napięcia, niepokoju, przygnębienia i zaburzeń emocjonalnych, które powstają w okresie adaptacji do dużych zmian życiowych lub do stresującego wydarzenia życiowego i zazwyczaj utrudniają społeczne przystosowanie i efektywne działanie. Wystąpiły one bezpośrednio po przeżytym urazie, trwają nadal i aktualnie mają postać reakcji depresyjnej przedłużonej. W związku z wypadkiem miała problemy z koncentracją, spaniem oraz była apatyczna, co występuje jeszcze aktualnie, choć już rzadziej. Powódka przyjmowała bezpośrednio po śmierci konkubenta leki uspokajające przez okres pół roku. Odczuwała następstwa psychiczne tego zdarzenia bardzo intensywnie przez okres ok. 2 lat, natomiast jego skutki w mniej nasilonej postaci występują do dziś. Poza tym następstwa finansowe i zdrowotne miały również wpływ na funkcjonowanie powódki. Zaburzenia emocjonalne, powstałe w wyniku urazu spowodowanego śmiercią konkubenta, wywołały u powódki długotrwały uszczerbek na zdrowiu, utrudniając kontakty interpersonalne, a także wpływając na stan somatyczny powódki”
W zakresie rozważań prawnych Sąd wskazał, że przesłanką do uzyskania zadośćuczynienia w takim przypadku są nie tylko więzy krwi, ale także więzi emocjonalne osób, które żyły, jak by były rodziną pod względem formalnym: „W dotychczasowym orzecznictwie Sądu Najwyższego i sądów powszechnych dobro osobiste podlegające ochronie, którego naruszenie uzasadnia żądanie zapłaty zadośćuczynienia w razie śmierci osoby bliskiej, ujmowane jest jako więź rodzinna. Konsekwentnie przyjmowano, że o zadośćuczynienie może występować osoba najbliższa zmarłego, jeżeli ze zmarłym łączyły ją więzi rodzinne i emocjonalne. Przesłanką do uzyskania zadośćuczynienia są zatem nie tylko więzi krwi, lecz również więzi emocjonalne osób żyjących tak jak byliby rodziną pod względem formalnym.
Niewątpliwie zmarły w wypadku komunikacyjnym konkubin powódki był dla niej osobą bardzo bliską. Powódka mieszkała z nim, prowadziła wspólne gospodarstwo domowe a także miała w nim wsparcie psychiczne i finansowe. W istocie powódka i jej konkubin tworzyli rodzinę. Kwestie te szczegółowo omówił w uzasadnieniu zaskarżonego wyroku sąd I instancji i nie ma potrzeby w tym miejscu raz jeszcze tych okoliczności przywoływać.”

W związku z powyższym zasadną kwotą zadośćuczynienia dla powódki okazało się łącznie 40.000 zł (20.000 zł zasądzone przez Sąd Okręgowy, 20.000 zł zasądzone przez Sąd Apelacyjny).

W innej sprawie Sąd Okręgowy za śmierć konkubenta zasądził kwotę 20.000 zł (był to wyrok z dnia 22 stycznia 2019r., sygn.. akt XII C 595/18 – orzeczenie jest jeszcze nieprawomocne). Taka kwota zadośćuczynienia wynikała bowiem z faktu, że zakład ubezpieczeń na etapie postępowania likwidacyjnego ustalił kwotę zadośćuczynienia na poziomie 10.000 zł, jednak wypłacił 5.000 zł, przyjmując przyczynienie w stopniu 50 %. Łączna więc kwota zadośćuczynienia, które okazałaby się zasadna, gdyby nie przyczynienie to 30.000 zł Uzasadniając swoje stanowisko Sąd wskazał: „ Zdaniem Sądu całokształt materiału dowodowego zgromadzonego w sprawie, w tym zwłaszcza dowody osobowe, dają podstawę do przyjęcia, że powódkę łączyła ze zmarłym silna więź uczuciowa – tworzyli oni przez wiele lat związek partnerski, który – jakkolwiek był konkubinatem – w praktyce nie różnił się od małżeństwa, zwłaszcza, że powódka rozstała się, a następnie rozwiodła z mężem i planowała ślub z poszkodowanym. Dzieci powódki postrzegały zmarłego jako swojego ojca. Nie ulega wątpliwości, że powódka bardzo kochała P. P., ciężko przeżyła jego śmierć i nie jest w stanie pogodzić się z tą stratą.”, a także: „Ustawodawca nie sprecyzował jakie dokładnie osoby należą do kręgu najbliższych członków rodziny zmarłego. Niewątpliwie jednak do grona tego zalicza się takie osoby, których sytuacja życiowa kształtowała się w pewnej zależności od zmarłego oraz istniał faktyczny stosunek bliskości ze zmarłym. Do kręgu najbliższych członków rodziny zaliczyć niewątpliwie należy rodziców i dzieci zmarłego, ale również inne osoby pozostające w stosunkach rodzinnych (a więc dalszych zstępnych i wstępnych, macochę lub ojczyma, jak również dziecko pozostające pod pieczą rodziny zastępczej. Zdaniem Sądu pojęcie rodziny rozciąga się także na związki nieformalne, w tym konkubinat. Jak stwierdził w wyroku z 23 grudnia 2014 r. Sąd Apelacyjny w Gdańsku (sygn. akt I ACA 638/14, Legalis nr 1241724), a który to pogląd Sąd w całości podziela, pojęcie rodziny należy ujmować szeroko i w związku z tym, iż jest ona podstawową grupą społeczną, to skoro konkubinat był związkiem wieloletnim, w ramach którego były zaspokajane zarówno potrzeby materialne, jak i emocjonalne konkubentów, aspiracje do samorealizacji i poczucia bezpieczeństwa, to trudno byłoby twierdzić, że związek ten nie jest rodziną w rozumieniu art. 446 § 3 i 4 k.c. W związku z powyższym Sąd nie miał wątpliwości, że powódkę można zaliczyć do kręgu najbliższych członków rodziny P. P..”

Sąd Apelacyjny w Poznaniu w wyroku z dnia 7 grudnia 2016r.(sygn.. akt I ACa 672/16) uznał za właściwą kwotę zadośćuczynienia dla powódki za stratę konkubenta w wysokości 100.000 zł , jednak z uwagi na to, że przyjęto 30 % przyczynienia i w postępowaniu likwidacyjnym wypłacone zostało 17.500 zł, zasądzona została kwota 52.500 zł. Była to jednak sytuacja szczególnie tragiczna, gdyż powódka miała ze swoim partnerem dwójkę synów i w dniu wypadku była w trzeciej ciąży. W związku z tym Sąd uznał, że powódce należy się tak wysoka kwota zadośćuczynienia z uwagi na to, że śmierć partnera pozbawiła ją radości z narodzin kolejnego dziecka i przyczyniła się do znacznego pogorszenia jej sytuacji życiowej – choćby ze względu na to, że nie mogła już liczyć na pomoc partnera przy dzieciach. Rozważania Sądu: „Oceniając rozmiar cierpień S. K., Sąd miał na względzie dramatyzm straty, jakiej doznała powódka w kontekście zbliżającego się terminu porodu trzeciego dziecka oraz osierocenia przez zmarłego dwóch starszych synów. Śmierć partnera odebrała powódce naturalną radość z przygotowań na narodziny dziecka i musiała się ona zmierzyć ze stresem wywołanym obawą o donoszenie ciąży. Narodziny trzeciego syna zbiegły się w czasie z uroczystościami pogrzebowymi i przypadły na okres, w którym powódka pogrążona była w głębokiej żałobie. Po porodzie S. K. była zdana wyłącznie na siebie, nie mogła bowiem liczyć na pomoc partnera, który zająłby się dwojgiem starszego rodzeństwa. Obowiązki przy nowo narodzonym dziecku powódka musiała łączyć z obowiązkami związanymi z opieką nad starszymi synami, którzy również pogrążyli się w żałobie. Trauma wywołana wypadkiem była dla powódki tym bardziej dotkliwa, że już w dzieciństwie straciła w wypadku matkę, a ojciec oddał ją wówczas do domu dziecka. Jako 30-letnia kobieta S. K. ponownie doznała osamotnienia i została pozbawiona poczucia bezpieczeństwa i stabilizacji, jakie dawał jej udany związek partnerski ze zmarłym M. G. (2). W tak trudnej sytuacji życiowej nie mogła liczyć na wsparcie swej rodziny generacyjnej, którą utraciła już w dzieciństwie. Wskutek śmierci partnera powódka znalazła się w wyjątkowo ciężkiej sytuacji życiowej, bowiem musiała zmierzyć się z koniecznością przejęcia wyłącznej opieki nad trojgiem małoletnich dzieci i samodzielnego zapewnienia im środków utrzymania. Do tej pory S. K. mogła liczyć na wsparcie i pomoc swego partnera, który angażował się w życie rodzinne i czuł się odpowiedzialny za partnerkę i dzieci. Wskutek wypadku powódka utraciła poczucie bezpieczeństwa z tym związane, jednocześnie tracąc też bezpowrotnie więź uczuciową, jaka łączyła ją ze zmarłym. W jednej chwili unicestwione zostały też wszystkie plany powódki na przyszłość, jakie wiązała ze swym partnerem, w szczególności jej oczekiwania co do tego, że wspólnie doczekają starości.
Przez pierwsze tygodnie po wypadku powódka wypierała ze swej świadomości fakt śmierci swego partnera, kiedy jednak uzmysłowiła sobie stratę, bardzo silnie ją przeżywała, pogrążając się w żałobie. S. K. odczuwała silny stres i niepokój, zaczęła mieć problemy ze spaniem i koncentracją. Pogorszyło się jej funkcjonowanie we wszystkich rolach społecznych, starała się jednakże skoncentrować na dzieciach i ich potrzebach, próbując wynagrodzić im śmierć ojca, (na co wskazywała T. G.). U powódki wystąpił zespół stresu pourazowego, który był najsilniejszy przez pierwszy rok od wypadku, obecnie zaś jego objawy zaczęły ustępować, niemniej powódka nadal wymaga pomocy psychoterapeutycznej, (z której dotąd nie skorzystała), bowiem nadal odczuwa objawy lękowo-depresyjne. S. K. nie może poradzić sobie z poczuciem niepowetowanej straty i pustki, i mimo iż ostatecznie przystosowała się do zmiany, jaka nastąpiła w jej życiu, to nadal rozpamiętuje swą stratę, mimo że tego nie chce. Czuje się też odpowiedzialna za wypadek i uporczywie wraca myślami do dnia 4.04.2012 r., zastanawiając się, co mogła zrobić, by uniknąć śmierci swego partnera. (…) niewątpliwie się obniżyła, bowiem utraciła ona bardzo ważną dla niej więź emocjonalną z partnerem, znalazła się w trudnej sytuacji materialnej i została osamotniona w ciężarze wychowania i utrzymania trojga wspólnych dzieci, co stało się dla niej źródłem intensywnego lęku, czy da radę podołać obowiązkom, której do tej pory rozkładały się pomiędzy oboje partnerów. Cierpienie S. K po śmierci partnera było tym bardziej dotkliwe, że musiała się zmierzyć także z bólem swoich osieroconych dzieci i mimo przeżywania własnej traumy musiała znaleźć w sobie siłę, by skonfrontować się z rozpaczą swoich synów.
Mając na względzie dramatyzm straty powódki oraz skalę przeżytego przez nią wstrząsu, jak również drastyczne zmiany, jakie zaszły w jej życiu po śmierci partnera, Sąd uznał, że adekwatną kwotą zadośćuczynienia powinno być 100.000 zł.”

Powyższe wyroki wyraźnie wskazują na to, że orzecznictwie istnieje utrwalony pogląd, że konkubentów w uzasadnionych przypadkach traktować należy jak członków rodziny, zwłaszcza, gdy mają wspólne dzieci i funkcjonują jak małżeństwo.